Odkrywanie Ameryki

Odkrywanie Ameryki - Mariusz Max Kolonko

Pan Kolonko jest człowiekiem zabawnym. Najgorsze jednak jest to, że chyba jednak nie o to mu chodziło, gdy pisał swoją chaotyczną książkę. Zacznę od tego, że jest to lektura nie do końca prosta, bo czasami po prostu nie wiadomo o co autorowi chodzi. Opisuje jeden temat, a za chwilę pisze o czymś, co w ogóle nie ma z tym wspólnego. Owszem są to zapiski z Jeepa (ze znakiem zastrzeżonym i dziwne, że w książce nie ma jakiegoś kuponu rabatowego na kupienie tego auta), ale jest też coś takiego jak redakcja. Widocznie jest to bardzo tajemnicze słowo, bo gdyby była ona tu lepsza, nie trzeba by używać słowa chaos. Język autora jest rzeczywiście śmieszny, jego patetyczne porównania są tak bardzo amerykańskie, że człowiek śmieje się z politowaniem pod nosem. Wszystko idzie jednak przeboleć. Z trudem, bo z trudem, ale jednak. Pan Kolonko robi nawet drastyczny opis polskiego społeczeństwa i choć niechętnie, muszę się z nim zgodzić. Chociaż teraz nie jestem pewna, czy to tylko z nami Polakami jest coś nie tak, czy jednak z nim też. Kolonko przede wszystkim lubi siebie nazywać nowojorczykiem. Wolno mu, ale myślenie zaściankowe jednak pozostaje. Możesz mieszkać w USA przez naście lat, wtrącać angielskie słowa, bo udajesz, że nie znasz już polskich odpowiedników, być wyluzowanym człowiekiem sukcesu i chwalić się tym, ale jednocześnie być cholernym rasistą, który nie rozumie, że kolor skóry człowieka, nie ma wpływu na to, czy jesteś idiotą, czy nie. Gdy czytałam rozdział zatytułowany „Zmierzch zachodniej kultury i śmierć Ameryki”, gdzie pan Kolonko ubolewa nad zmniejszaniem się białej ludności, bo BIAŁA cywilizacja stworzyła Amerykę, nie tylko krew burzyła mi się i miałam ochotę wyrzucić te brednie za okno, lecz także zrozumiałam, że jest to człowiek, który uważa, że dla Indian największym błogosławieństwem było spotkanie „ucywilizowanych” białych ludzi. Te brednie, które wypisywał o chrześcijaństwie i islamie, które pokazywały jak bardzo jest zacofany, choć żyje za wielką wodą, podnosiły mi tylko ciśnienie. Przestało być zabawnie. Jad, który sączy Kolonko, jest nie do zniesienia. Jesteś lepszy, bo jesteś biały, panie Kolonko? Stąd już niedaleka droga do wyznawania idei rasy panów.